Egipt – Oblicza Kairu
Egipt – kraina piramid, nieśmiertelnego Sfinksa, majestatycznego Nilu… Takie obrazy znajdujemy w materiałach promujących kraj faraonów. Warto wyjść z klimatyzowanego hotelu, przystanąć na kairskiej ulicy a potem wtopić się w tłum mieszkańców, by poznać prawdziwy smak życia egipskiej stolicy. Codzienne życie Egipcjan może jednocześnie fascynować i przerażać… Jego obserwacja może okazać się równie wielkim przeżyciem, jak zwiedzanie piramid.
Życie na ulicy
Patrząc na Kair można odnieść wrażenie, że praktycznie całe życie Egipcjanina rozgrywa się na ulicy. Gwar, ruch, hałas trwa od wczesnego rana do późnych godzin nocnych. Na ulicy ubija się interesy, rozmawia, pije kawę a na wezwanie z meczetu – przystaje na chwilę, rozkłada matę i modli…
Podstawowym zajęciem jest tu handel. Na każdym kroku znajdziemy sklepy, stragany z wystawionymi tekstyliami, dywanami, moc nastawionych na turystów sklepów z pamiątkami. Wszędzie słychać przekrzykujących się nawzajem kramarzy, sprzedających ze swych koszy owoce, warzywa, przedmioty codziennego użytku. Chaos pogłębiają wystawione wprost na ulicę magnetofony, z których głośno wydobywa się arabska muzyka…
Ruch, hałas, chaos…
Europejczyka kierowanie samochodem po ulicach Kairu może doprowadzić do rozstroju nerwowego, w najlepszym razie – dać silne poczucie zagubienia. Kierowca musi oswoić się z wszechobecnymi korkami i bardzo chaotycznym ruchem. Nieraz musi lawirować, by nie potrącić przechodzącego środkiem ulicy… osła. Sygnałem, którym Egipcjanin chce coś zakomunikować innym uczestnikom ruchu jest przede wszystkim sygnał dźwiękowy… Dlatego na ulicach o każdej porze dnia słychać nieprzerwany ciąg klaksonów. Nie jest to jednak kwestia agresji, lecz południowego temperamentu – wbrew pozorom Egipcjanie „za kółkiem” okazują dużo życzliwości.
Tłok z pewnością utrudnia życie: przeciętny Egipcjanin, by dojechać do pracy przynajmniej godzinę (a częściej – znacznie dłużej) spędza albo w swym poobijanym samochodzie albo w zatłoczonym po granice możliwości autobusie.